środa, 13 marca 2013

Gdybym miała podsumować swój pobyt w Afryce z perspektywy czasu...


Wspominam wspaniałe chwile z dzieciakami, które nieraz były dla mnie nauczycielami bliskości, miłości, wdzięczności, modlitwy. 

Moja "nauczycielka"  - Solange :)

Z drugiej strony... Z pobytem w Rwandzie wiązało się doznanie pewnego zranienia, które było dla mnie lekcją pokory.  Choć początkowo rzuciło cień na moje wspomnienia stamtąd to jednak równocześnie zapoczątkowało serię pozytywnych rzeczy w moim życiu. 

Wszystkie elementy mojego życia zaczęły się w ostatnim czasie układać w układankę. To zabrzmi dziwnie, ale poczułam, że się "starzeję" ;) Czuję się gotowa do podjęcia w życiu nowych ról. 

Z perspektywy czasu...
Zacznę od tego, że niesamowicie posmakowała mi owsianka (która nota bene jest bardzo zdrowa). Przez ostatni miesiąc był niejeden taki trudny dzień, kiedy wracając do domu pocieszałam się w myślach - nie martw się, w domu zjesz owsiankę! ;) I od razu uśmiechałam się na tę myśl:) Generalnie poza owsianką stwierdziłam, że jednak warto zacząć się zdrowo odżywiać, więc postanowiłam, że po jednym zdrowym produkcie tygodniowo warto wprowadzać do jadłospisu. Warto pamiętać, że je się nie tylko dla żołądka ale też dla mózgu, który woła: "nakarm nie!!" a jak nie nakarmisz to się nie skoncentruje i tyle.

W Afryce, gdzie czas płynie inaczej. Podczas wykonywania moich zadań w Rwandzie tego czasu jednak stale mi brakowało. Zastanowiło mnie to. Wraz z powrotem do Polski postanowiłam to zmienić.Ostatnie kilka miesięcy są dla mnie okresem przejmowania kontroli nad swoim życiem.  Przecież nie jestem małpką, która biegnie po banana, gdy ten tylko się pojawi, bo ma taki odruch.  To nie potrzeby chwili mają mnie determinować, nie świat który jest wokół. W moim świecie ( w moim życiu) ja rządzę, ja decyduję co jest dla mnie ważne, co wybierać. Kalendarz. Planowanie. Co warto zrobić - najłatwiejszą sprawę, czy na początek dnia zmusić się do wykonania najważniejszego zadania, które można poznać po tym zazwyczaj, że najmniej mi się chce je wykonać. Innymi słowy to to zadanie, którego wykonanie/niewykonanie przyniesie największe konsekwencje dobre/złe. Decydowanie, co jest ważniejsze - czas na relacje z ludźmi czy czas na naukę? Czas dla siebie czy wymaganie od siebie na maxa? Strasznie trudna sprawa. Nieraz trzeba wybierać między rzeczami równie ważnymi...

Afryka nie Polska. Nie mogłam zabrać wszystkich potrzebnych mi materiałów, a na miejscu przy przygotowywaniu szkoleń czasami brakowało mi jakiś informacji, których z pamięci nie mogłam wyłowić... A ostatnio zaczęłam się zastanawiać: po co w ogóle uczyć się do egzaminów? Po co przygotowywać się na zajęcia, jeśli te treści i tak zostaną przeze mnie zapomniane albo będą  niedokładnie pamiętane przez co i tak nie będę z nich mogła skorzystać? Mam raczej krótką pamięć, więc tym bardziej szkoda mojego cennego czasu zużytego na zapamiętywanie danego materiału, jeśli i tam zamierzam go zapomnieć. Dość tego. Zaczęłam planować powtórki, z kalendarzem. Okazało się, że to nie boli:) Dobrze opracowany system powtórek sprawia, że powtórzyć materiał można w kilka minut.Okazało się również, że wierność temu systemowi nie jest łatwa, ale przynajmniej wiem, czego mam próbować się trzymać.

Afryka nieprzewidywalna. Nie warto się przejmować, że coś nie idzie tak jakbym chciała. Dużo lepsza jest postawa spodziewania się, że zmiany, kryzysy, trudności przyjdą więc moją rolą jest z jednej strony  sytuacji w różnych dziedzinach mojego życia po to by je przewidzieć, a z drugiej strony być gotowym na szybką, elastyczną reakcję. Z Rwandy wróciłam bardzo zmotywowana do nauki. Stwierdziłam, że po 3 miesiącach prowadzenia szkoleń chętnie siądę po drugiej stronie i uzupełnię swoją wiedzę. Niestety czekał mnie szok... Ile czasu straciłam na narzekanie na niektóre nic nowego (moim zdaniem) nie wnoszące przedmioty na mojej uczelni, a raczej ich prowadzenie. Głupota... (moja) Gdybym nie robiła z siebie ofiary losu przez kilka miesięcy to bym znacznie więcej skorzystała z czasu, który spędzałam na uczelni. Teraz po prostu, gdy nic na zajęciach nowego się nie dzieje to czytam naukowe artykuły i pogłębiam wiedzę z dziedzin, które mnie  interesują. Po drugie: gdybym szybciej zareagowała może można by było coś zmienić w stylu prowadzenia ćwiczeń, zagadać z prowadzącym, dać informację zwrotną?

Afryka jest twarda. Wymaga. Albo przyniosłam sobie ciepłą wodę do mycia, albo musiałam myć się w zimnej. 
Typowym obrazem w Rwandzie są ręce wyciągające się w kierunku białych po pieniądze (uwaga: nie zawsze, nie wszyscy!). Albo będziesz inwestować w rozwój swój czas i zaangażowanie, albo Afryko, pozostaniesz biednym kontynentem (piszę to ze świadomością, że jest ogram czynników, które uniemożliwiają  rozwój, ale też nie można zrzucać 100% odpowiedzialności za biedę z siebie) . "Jak sobie pościelisz tak się wyśpisz."  Nauczyłam się, że zasad, które żądzą życiem nie można złamać. Można złamać tylko siebie przeciwko zasadom (z Coveya). Wszystko ma swoje konsekwencje. Jeśli nie wyśpię się, kolejnego dnia w pracy doświadczę skutków mojego wczorajszego wyboru. W naturze nic nie ujdzie płazem. Oczywiście mogę uciekać od konsekwencji, zwalając winę za swoje wybory na pogodę, kogoś innego, na brak czasu, na środowisko, czy wychowanie itd ale to działanie na swoją niekorzyść. W ten sposób stawiam siebie w roli ofiary losu, bezbronnej, która nic kreatywnego nie może wymyślić, żeby wyjść z trudnej sytuacji. Przecież zależy mi na tym, by osiągnąć sukces, a droga do niego wymaga wzięcia odpowiedzialności za popełnione błędy. Z pomocą przychodzi chrześcijański rachunek sumienia, który mówi o tym, by się przyznać do błędów - przed sobą i przed innymi.

Rwanda. Wspomnienia... :)

W realizacji projektu w Ośrodku dla Niewidomych w Rwandzie miałam swoje porażki i sukcesy. Gdybym niektóre rzeczy mogła zrobić drugi raz, zrobiłabym je lepiej, inaczej. Doświadczenie - złotem. Edison mówił, że zanim wynalazł żarówkę, wynalazł ileśdziesiąt lub ileśset sposobów jak żarówki nie wynaleźć. Z tymi błędami i porażkami nie jest wiec tak źle. Staram się trzymać zasady, by nie traktować ich jak wielkiego zła, tylko skoro już się stały - maksymalnie wykorzystać. Jedną z cech inteligencji dynamicznej jest elastyczne myślenie które zakłada szybkie odnalezienie się w nowej sytuacji. Z błędów trzeba wyciskać soki, a nie się nad nimi użalać. Tym sokiem jest rozpoznanie błędu i obrócenie go na swoją korzyść poprzez wyciągnięcie nauki na przyszłość.

Jest 23.34. Czas spać. :)
Dobrej nocy, moi drodzy!

PS. Generalnie polecam wszelkiego rodzaju wolontariaty, bo dużo uczą.