O tym, kto maczał w tym wszystkim palce i o poszlakach, jakie na to wskazują.
Przepraszam za zwłokę.
Dzieci z wioski |
Siedzę sobie kiedyś spokojnie w kościele. A tu podchodzi do mnie jakaś siostra zakonna. "Masz, to dla Ciebie, Maryja z Afryki". Ani ona mnie nie znała. Ani ja jej. Co za pomysł? Podziękowałam zaskoczona, a ona odeszła. To co od niej dostałam to coś w stylu medalika, tyle że z czarnego drewna i wielkości kilku centymetrów. W konsekwencji większość z nas (20-latków;)by pomyślała: "Może to taki znak, że powinnam jechać na misje do Afryki? Nie, to jednak abstrakcyjne. " Pomyślałam tak, jak pomyślałaby większość;) I znowu koniec tematu. Wiadomo - pomysł abstrakcyjny, poza tym trzeba znać język, no i skąd wziąć pieniądze na bilet? Poza tym to głupie, robienie wielkiego Haaalooo wokół wyjazdu do Afryki, skoro wokoło tyle ludzi. Pomagać się zaczyna od tych, którzy są najbliżej mojego nosa. Jak będę szukać za daleko i za wysoko to albo mi się zadrze albo wydłuży. Więc więcej już o tym nie myślałam. Ale myśli powróciły kilka razy, więc szepnęłam do Góry coś w tym stylu: "W razie czego jestem gotowa!"
Zbiornik na deszczówkę |
Zrobiło się poważnie, bo temat zaczął do mnie wracać. I jak ma nie wracać, jeśli spałam w pościeli w żyrafy? ;)
Wreszcie skontaktowałam się z Fundacją i umówiłyśmy się na spotkanie. Stanęło na tym, że oni pomyślą i ja pomyślę jeszcze.
Nasza Klerka:) |
Jak tylko napisałam maila do FUA z tymi słowami, od razu tego pożałowałam. W głowie kręciły mi się myśli, że koniecznie chcę, żeby to mnie wybrali i żebym ja pojechała, bo chcę bardzo. Z drugiej strony byłam spokojna, że jeśli decyzja będzie na nie, to tak miało być.
Piżamowe harce;) |
I tak jestem tu gdzie jestem.
W międzyczasie uświadomiłam sobie, że nie pamiętam z jakiego kraju jest zaadoptowana przeze mnie afrykańska przyjaciółka. Otworzyłam szeroko oczy, gdy sprawdziłam, że na listach od niej widnieje rwandyjski adres. Marie-Claire mieszka całkiem nie daleko:) Tak więc wygląda na to, że wpadnę w odwiedziny;)
Tak zwany przypadek, Ręka Boska lub szczęście:)
Mieszkańcy Kibeho |
Zaczynam przeczuwać, że ta podróż to nie tylko podróż wgłąb Afryki. To podróż wgłąb mnie. Ale co to dokładnie znaczy, to wam teraz nie napiszę, bo sama dokładnie nie wiem, a nie lubię rzucać pustych słów na wiatr.
Niech Was Wszystkich Bóg Błogosławi!
Pozdrawiam! :)
PS.Proszę o wsparcie, bo jutro zaczynam cykl samodzielnych szkoleń, dotychczasowe były we współpracy z innymi wolontariuszkami. Nie chcę tego zawalić;)
Naprawdę ta dziewczynka mieszka niedaleko? O kurczę! :)
OdpowiedzUsuńAle super! :)
I co za "przypadek" :)
Powidzenia! Trzymam kciuki za szkolenia! Będzie dobrze!