czwartek, 23 sierpnia 2012

Zażądano 16 krów. To dużo, trzeba było się targować. Ostatecznie stanęło na tym, że krów nie będzie, ale równowartość pieniężna (nie wiem ilu krów ostatecznie), a także łopaty, plastikowa miska... 

Widziałam afrykański ślub!  Uroczystość zaczęła się pod domem panny młodej. Pan młody i niektórzy goście przyjechali ze sporym opóźnieniem. Ale są usprawiedliwieni - kierowca nie chciał im przewieść samochodem urwagwapiwa bananowego, a bez tego jak mówi tutejsza tradycja - ani rusz. To piwo, o konsystencji ściśle rzecz ujmując błota i smaku kwaszonej kapusty jest nieodłącznym elementem na rodzinnej uroczystości przed ślubem.
Choć tak na prawdę posag jest ustalony zawsze przed, to tradycji musi stać się zadość i na oficjalnej uroczystości odbywają się negocjacje. No tak, o żonę trzeba tu zawalczyć;) Ciekawe, że pan mody nie ma w tym najmniejszego udziału. Siedzi wśród członków swojej rodziny i zdaje się na przedstawiciela swojej rodziny, który w jego imieniu zabiega o rękę kobiety.

Jeśli przedstawiciele obu rodzin skosztowali piwa bananowego, to można zaczynać!  Piwo bananowe pije się z jednego naczynia za pomocą naturalnych słomek. Następnie było wino miodowe prosto z tykwy, którego początkowo skosztowali obowiązkowo owi zacni panowie, a następnie reszta gości.

Stanęło na tym, że krów nie będzie. Była za to równowartość pieniężna (niestety nie wiem, ilu krów ostatecznie). Ale przecież to za mało! Trzeba więc było dorzucić jeszcze nowiutkie łopaty i plastikowe miski do posagu;)

 



Przybyli też pasterze, którzy z zapałem opiewali walory krów, które niby są z nimi: co jest lepsze - 16 krów, czy jedna ale super-wydajna?;) Ze strony rodziny pana młodego dało się słyszeć odgłosy naśladujące muczenie krowy;) 
  
Wreszcie targi się zakończyły. Panna młoda ubrana w złotą suknię siadła razem ze swym wybrankiem. Obowiązkowo nie mogła się uśmiechać - byłaby to oznaka braku szacunku dla rodziny, która cierpi z powodu rozstania. 
Zadanie wykonała i do końca dnia widzieliśmy uśmiechniętego szczęśliwego Prospera i smutną szczęśliwą Christinę. 

Po części rodzinnej, był ślub w kościele (katolickim). Msza rozpoczęła się z godzinnym opóźnieniem, ale i tak ostatnia para przybyła na ślub w trakcie uroczystości (na szczęście zdążyli na przysięgę). Afryka;) Tu czas inaczej płynie;) Potem sesja zdjęciowa pary młodej.

I przyjęcie! A na nim tańce intore!

Dzień zakończył się przybyciem młodego małżeństwa do ich nowego domu:)






W rolach głównych w tym dniu wystąpili:  
Christine i Prosper 
 - nauczyciele z naszej szkoły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz